Archiwum 30 maja 2004


maj 30 2004 No i byl jakis wiejski festyn, na dzien dziecka......
Komentarze: 4

Z ziabolem oczywiscie orient...

cham, pedal, cham, pedal, zajety, cham, pedal, cham, pedal, zajety, pedal... zeby to szlag trafil.... dziekuje bardzo, nie skorzystam... na dodatek w kolo pelno rozowych panienek z niebieskimi tapetami na twarzy... albo jeszcze lepiej, biale spodnie i stringi... oh shit, przepraszam bialostocka to chyba w tamta co?  mnie to jakos nie podnieca... Na dodatek nikogo normalnego w poblizu z trampkami...

Krzyska kopnal zaszczyt, zostal mianowany moim naczelnym przydupasem. Na razie jego obowiazki bede sie ograniczac do noszenia za mna plecaka... moze z czasem... lektyka? hmmm tez tak sadze.

W niedziele moje urodziny. Stadion, czarne trampki od kumpli i zyczenia od Yewona... cukierki :> mhmmm Michalki musza byc tez... :)

Jedyna radoscia, jaka mi sie przydarzyla to chyba pomaranczowa koszula shoguna... gdybym go nie znala to bym normalnie sie zakochala :>

Jestem wredna... tak wiem. Trudno sie mowi... mam przepraszac? nie mam ochoty... to byla wersja light. Grzeczne dziewczynki ida do nieba, a niegrzeczne... tam gdzie chca. Jaki z tego moral? trzymac jezyk za zebami i nie wchodzic mi w droge... I co z tego, ze mi juz nie zalezy? powiedziane bylo... teraz mozesz zaczac sie bac. Mam Cie w dupie.

Stary mnie wkurwia... bezsilnosc calkowita, nie mialam sily sie odzywac... jak potulna dziewczyna zawinelam sie w koc i zaczelam plakac... cicho, nie mialam sil... nie chcialam sie powtarzac, nie mialam ochoty sie klocic...  

 

"jezeli jutra nie ma, ja nie przestaje spiewac..."

 

odyseya : :