Archiwum 02 września 2004


wrz 02 2004 lepsza marchewka niz bat... ekhem.
Komentarze: 4

pierwszy dzien szkoly, a ja juz zasypialam na chemi... na dodatek nie mam kogo meczyc, bo koledze T. nawet sie nie chce przyjsc do szkoly... ugh.

Ksiadz jak ksiadz, za to, ze zeszytu prowadzic nie musze ( i tak nie prowadzilam, of kors nie liczac tego, prowadzonego z Samsonem, byly w nim az dwie lekcje ;]) ma u mnie plusa wielkosci odpawiadajacej ilosci czasu, poswieconego na coroczne przepisywanie lekcji przed kolenda...(ot taka mala tradycja). Niechetnie przyznaje, ze tesknie za Knajpem ;] licze na to, ze sie jeszcze rozkreci... Dobry Boze, przeciez ja mowie o ksiedzu!

Lecz sie, ktos mi kiedys powiedzial... szkoda, ze go wtedy nie posluchalam.

jak dobrze, ze zlego diabli nie biora...

 

Pomysl,

jesli potrafisz...

odyseya : :