Komentarze: 2
Pod moim oknem wlasnie zaspiewal ptaszek. Zupelnie jak na wiosne. Zupelnie jak w moje 17 urodziny, kiedy nie moglam zasnac od 6 bo te male skurczybyki ciagle swiergolily na brzozie pod moim oknem. Zupelnie jakby dla mnie.
Nie potrafie sie skupic na nierownosciach spolecznych. Mysli mi gdzies odplywaja. Znowu mam szereg dziwnych znakow wymalowanych dlugopisem na reku. Bo prosze panstwa Popper mial racje. Rownosc jest zagrozeniem dla wolnosci. Tylko teraz ja to musze poprzec 10 argumentami. Tylko, ze mi sie nie chce. Marzeniami wybiegam do przodu. Do jutra. Do weekendu. Do lata. Do zieleni, motyli, spacerow z psem i dlugich kapieli w jeziorze.
Tylko, ze to wszystko, cala ta terazniejszosc jest jakby pozbawiona sensu. Zyciem z dnia na dzien tylko sie dobijam. Ogarnia mnie monotonia i pierdolona rutyna. A ja tak prosze panstwa nie lubie. Bo ja sie szybko nudze.
Do zrobienia zostal mi jeszcze jeden dobry uczynek. Trudny dobry uczynek.
Nie poznaje siebie, chyba znowu zaczyna mnie wszystko jebac.
Popper ma kurwa racje. Szkoda tylko, ze jego tu nie ma. Jak zwykle wygodnicka.