Archiwum 20 maja 2004


maj 20 2004 Britni Day :D
Komentarze: 3

No i sie modlilam... krotko, na dodatek z Zaba... o drugiej nad ranem... i sie udalo... czy to przez ta godzine, czy moze przez ten niesamowity belkot, ktory z siebie wydawala ? :) W kazdym badz razie... Dziekuje.

To byl zdecydowanie dzien Britney. Mam nadzieje, ze nastepnym razem tez sie postara o jakas okazje do swietowania :D Dzieki niej w pelni uzmyslowilam sobie, ze trawnik przed kosciolem nie jest zdecydowanie najlepszym miejscem na buty :>

Moja ramka stojaca na biurku posiada zdecydwanie wlasciwosci energetyzujace. No ba... ramka jak ramka, ale zdjecie :D Smiac mi sie chce, kiedy widze na nim Tycia w moich spodniach i Zaby bluzie... no o Arturze to juz nic nie wspomne (Zaby szwedy i moj sweter), to on wyszedl jak pedal :D Z relacji obu wynikalo, ze to jednak moje dzwony byly bardziej dokuczliwe :> No i kto stoi w srodku? Ha! ja :D wasz guru :D Mhmmm tak, w ubraniu Tycia :D krok w spodniach na wysokosci kolan :D no i sweter, ten kremowy... do kolan ofcourse:D

Alez ja za nimi tesknie... Normalnie, az mi sie przypomnialo, kiedy dwa lata temu, na plazy, Tyciu poczul wzmorzona ochote wbic sie w moje ubrania... Zebyscie go wtedy widzieli, no bosko wygladal !!! :D Gdybym go nie znala, to pomyslalabym, ze potrzebuje leczenia, albo jakiejs eee... zmiany :> No, ale na szczecie znam go i wiem, ze potrzebne mu jedynie leczenie, bo on sie najwidocziej bardzo dobrze czuje sie w ciele chlopca.

Podejrzane :> hehehe... Przeciez on by mnie ubil, jakby ta notke zobaczyl :D

 

odyseya : :