Niestety na wiosce niczego nie upolowalam bo i mi sie nie chcialo i schaby tez sie gdzies pochowaly... za to doksztalcilam sie znacznie dzieki bardzo madrym kobiecym pismom i na stan dzisiejszy moge pochwalic sie nienaganna iloscia wiadomosci o multiorgazmie, nowym romansie britnej spirs i tym jak w krotkim czasie dowartosciowac KAZDEGO mezczyzne... ekhem...
Jednego tylko zaluje, ze nie bylo mnie w czasie, gdy Olki G. ojciec rzucal w kota petardami. Kot byl o tyle fenomenalny o ile ktos inny widzial futrzaka ze zlamanym ogonem, wrzodami i grzybica...
sprawdzalysmy lozka... a raczej ich wytrzymalosc i to, czy nie wydaja nieodpowiednich dziwkow przy wzmorzonej ruchliwosci podczas snu... w wyniku czego zreszta zarwal sie strop... taaa, w takim drewnianku nie ma zadnej intymnosci ;]
no a dzisiaj akurat mam zamiar swietowac (dobre sobie) koniec wakacji i nikt mi w tym nie przeszkodzi, nawet zadne niewidzialne slupki (:P).